Myślałam, że nie dam rady, wiedziałam, że pisze się na coś co może mnie przerosnąć i przerosło już od samego początku, a jednak ku trwającemu nadal niedowierzaniu udało się. Zrobiłam coś co było ponad moje siły. Po drodze miałam różne myśli, może odpuścić, może zawrócić, raz nawet padłam na ziemię nie mając siły by wstać. Najgorzej było w momencie gdy dostałam możliwość powrotu z inną osobą. Nie wiedziałam czy iść, czy zawrócić, a do szczytu jeszcze daleko. Dyszałam słaniałam się wlokąc się gdzieś z tyłu, czując jak przy zejściu w dół boli kolano, a mimo to nie zawróciłam. Jeśli już idę to chce to przejść, w końcu po to tu przyszłam, nawet, jeśli to szary koniec. Zapadałam się ciągle w śnieg i ta ciągła utrata równowagi, to było nie przyjemne uczucie, a po powrocie do domu czułam się jakaś taka szczęśliwa. Pomijając , że taki jeden wrzucił mnie jeszcze do śniegu. :P Dziękuję tym co mnie poganiali i pilnowali żebym nie zaginęła w dzikim gąszczu. :D Po tym wszystkim naszło mnie na pr...