Życie i śmierć
Dziś napisze o trochę nietypowym temacie, do którego zainspirowała mnie śmierć mojego ukochanego zwierzaka. Kicia miała cztery lata, ale była wyjątkowa, po żadnym zwierzaku, którego miałam nie czułam aż takiej pustki. Temat dosyć kontrowersyjny i mało kto chce o nim rozmawiać, poza tym miesiąc listopad i minione święto zmarłych, skłania do przemyśleń na temat życia i śmierci.
Więc tak, po pierwsze, czy śmierć jest smutna, czy należy się jej bać? Sama śmierć jest częścią życia i należy ją zaakceptować, nie jest też smutna, w wielu kulturach, jest hucznie odprawianym świętem. Myśląc nad tym, przecież wierzymy, że po śmierci, ludzie są piękni, młodzi, nie cierpią i nie chorują, są szczęśliwi. Skąd więc ten smutek? Po pierwsze, nasza polska natura do użalania się i narzekania z każdego powodu, a po drugie - trochę poważniej - sama nie uważam jej za jakąś tragedię, czy coś, czego należy się bać i smucić. Śmierć sama w sobie nie jest smutna, to rozstanie z kimś, kogo kochaliśmy jest smutne. Byłam na wielu pogrzebach i zauważyłam, że stopień smutku zależał zawsze od tego, jak bliska i ważna była mi ta osoba. Czasami przepłakałam całą ceremonię, a czasem przespałam.
Co do strachu przed śmiercią, nie należy się jej bać, może nieprzyjemne uczucie, ale wcale nie straszne, zapytajcie tych co wrócili, co widzieli? W tym miejscu odnoszę się też do filmu : Peacefull Warior" - "Siła spokoju", gdzie pojawił się też ten temat. Śmierci boją się ci, którzy nigdy nie żyli. Sprowadza się to do tego, że całe życie gonimy za szczęściem popadając w pułapki systemu, goniąc za pieniądzem, kosztem zdrowia, nie mając z życia nic, a potem te pieniądze tracimy, by wyzdrowieć i przeżyć dzień dłużej, licząc na złudną szansę, że chociaż jeden dzień dłużej życia, przywróci nam stracone lata podążania za nie wiadomo czym.
Ludzie, którzy żyją naprawdę, realizują się, mają cel, walczą z całych sił o marzenia, nie boją się niczego. Zobaczcie tych, którzy uprawiają sporty ekstremalne. Z kilkoma rozmawiałam. Dla nich moment, gdy stoją nad przepaścią, jest własnie tym, w którym czują jednocześnie życie i śmierć. Jedna osoba powiedziała mi kiedyś, nie da się czuć życia, nie mając świadomości śmierci. Te kilka minut przed skokiem jest całym jego sensem.
Tutaj przypomniały mi się słowa jednej piosenki; "Na linie nad przepaścią tańcz, aż w jedną krótką chwilę pojmiesz po co żyjesz."
I z tą myślą, do przemyśleń was pozostawiam.
PS. Jeśli ktoś mówi, że nie boi się śmierci, że to tylko przejście, nie oznacza wcale, że nie chce żyć. Powiedziałabym wręcz odwrotnie, skłania by żyć jeszcze mocniej. Nie mylcie tego z samobójcami.
POWIĄZANE POSTY
Radość od zwierzaków
Prawda o naszym życiu
Więc tak, po pierwsze, czy śmierć jest smutna, czy należy się jej bać? Sama śmierć jest częścią życia i należy ją zaakceptować, nie jest też smutna, w wielu kulturach, jest hucznie odprawianym świętem. Myśląc nad tym, przecież wierzymy, że po śmierci, ludzie są piękni, młodzi, nie cierpią i nie chorują, są szczęśliwi. Skąd więc ten smutek? Po pierwsze, nasza polska natura do użalania się i narzekania z każdego powodu, a po drugie - trochę poważniej - sama nie uważam jej za jakąś tragedię, czy coś, czego należy się bać i smucić. Śmierć sama w sobie nie jest smutna, to rozstanie z kimś, kogo kochaliśmy jest smutne. Byłam na wielu pogrzebach i zauważyłam, że stopień smutku zależał zawsze od tego, jak bliska i ważna była mi ta osoba. Czasami przepłakałam całą ceremonię, a czasem przespałam.
Co do strachu przed śmiercią, nie należy się jej bać, może nieprzyjemne uczucie, ale wcale nie straszne, zapytajcie tych co wrócili, co widzieli? W tym miejscu odnoszę się też do filmu : Peacefull Warior" - "Siła spokoju", gdzie pojawił się też ten temat. Śmierci boją się ci, którzy nigdy nie żyli. Sprowadza się to do tego, że całe życie gonimy za szczęściem popadając w pułapki systemu, goniąc za pieniądzem, kosztem zdrowia, nie mając z życia nic, a potem te pieniądze tracimy, by wyzdrowieć i przeżyć dzień dłużej, licząc na złudną szansę, że chociaż jeden dzień dłużej życia, przywróci nam stracone lata podążania za nie wiadomo czym.
Ludzie, którzy żyją naprawdę, realizują się, mają cel, walczą z całych sił o marzenia, nie boją się niczego. Zobaczcie tych, którzy uprawiają sporty ekstremalne. Z kilkoma rozmawiałam. Dla nich moment, gdy stoją nad przepaścią, jest własnie tym, w którym czują jednocześnie życie i śmierć. Jedna osoba powiedziała mi kiedyś, nie da się czuć życia, nie mając świadomości śmierci. Te kilka minut przed skokiem jest całym jego sensem.
Tutaj przypomniały mi się słowa jednej piosenki; "Na linie nad przepaścią tańcz, aż w jedną krótką chwilę pojmiesz po co żyjesz."
I z tą myślą, do przemyśleń was pozostawiam.
PS. Jeśli ktoś mówi, że nie boi się śmierci, że to tylko przejście, nie oznacza wcale, że nie chce żyć. Powiedziałabym wręcz odwrotnie, skłania by żyć jeszcze mocniej. Nie mylcie tego z samobójcami.
POWIĄZANE POSTY
Radość od zwierzaków
Prawda o naszym życiu
Komentarze
Prześlij komentarz