Świątecznie

Oj jak dawno tu nie pisałam. W ferworze przygotowań świątecznych i krzyków jak to wolno się ruszam i ile to zapierd*** jeszcze w domu ze sprzątaniem. W każdym kolejnym roku coraz bardziej nienawidzę świąt. Coraz bardziej stwierdzam, że to jeden wielki shit. Krzyki, nerwy, gonitwa, obrażanie epitetami za to, że jeszcze się nie posprzątało. No sory ludzie co to za wariactwo. TO SĄ DO CHOLERY ŚWIĘTA. A potem po tych krzykach i pretensjach 2 godziny udawania dla siebie miłych i powrót do czytaj normalności. Choinka nie cieszy, zakupy męczą, sprzątanie raz na rok, eee... jak by wszyscy sprzątali regularnie to by nie mieli szaleństwa przed świętami. Po co to wszystko, kosztem radości, szczęścia i wspólnego przezywania świąt. Gdzie się podziała ta magia, za czym tak gonicie czy tony jedzenia dadzą wam szczęście, drogie prezenty, kilka światełek na choince? Owszem to wszystko jest ładne, ale nie ma żadnej wartości jeśli nie gotujecie wspólnie jeśli razem w miłości a nie z krzykiem, ne...