Złość, zawiść, nienawiść, zazdrość bo, ktoś ma więcej, jest lepszy itd.
Coś z czym spotykam się ostatnio bardzo często, to narzekanie i zazdrość z powodu tego, co ma druga osoba. Niekiedy przeradza się w skrajnie złe emocje, bardzo szkodząc naszej psychice, poczuciu własnej wartości, a jeśli z psychiką jest coś nie tak, to i ze zdrowiem.
Pierwszy przykład można podać z rodziny, gdy rodzeństwo kłóci się o uwagę rodziców, drugi, gdy (to akurat autentyk):
- Ja nie mówię, że jestem zazdrosna czy coś, ale boli mnie, jak widzę, że ludzie mają więcej ode mnie, a ja nic nie mam. (Serio??? Ta osoba ma duży dom, samochód, dach nad głową, wodę, za którą nie musi płacić, prąd, gaz, jedzenie, internet, telewizor, tablet, telefon. - No cóż, standardowy zestaw jaki dzisiaj ma prawie każdy z nas.) No i co? No i to, że nikt z was nie zastanawia się, w jakim luksusie żyje i jak bardzo jest uprzywilejowany. Wielu ludzi niema nawet co jeść. Myślimy, że to co mamy, to standard na świecie, ale to nie prawda. Znajdujemy się w grupie uprzywilejowanych. Odsetek ludzi mających telefon czy samochód jest niewielki. (Sama byłam w szoku, gdy się o tym dowiedziałam).
Więc obudźcie się ludzie i zobaczcie co macie. Już kiedyś, na początku powstawania tego bloga pisałam post o podobnym temacie.
Idąc dalej, do czego zmierzam. Cała ta zazdrość, którą obdarzamy innych, gdy nie widzimy ile szczęścia mamy, blokuje nasz potencjał. Koleżanka na treningach często mówi mi, jak to zazdrości postępu, że szybko się uczę i narzeka na swoją sytuację. Widzę jak się stacza. Kiedyś to ja od niej się uczyłam. Nie wiem czym to jest spowodowane, może chęcią przewyższania, bądź górowania nad innymi. Tak właśnie niszczymy samych siebie. Ja sama kiedyś też doświadczyłam czegoś podobnego. Jeszcze w liceum, jako głupia i niemądra nastolatka zazdrościłam, że inni mają się lepiej. Wynikało to też z kilku lat prześladowań w gimnazjum i podstawówce, które wpłynęły na niską ocenę własnej wartości (ale cóż, to już przeszłość i jak widać można z tego wyjść).
Na zajęciach z rysunku i malarstwa, były dziewczyny, które ciągle chwalono. Dobrze się uczyły, były chwalone, dostawały stypendia, wygrywały konkursy. Porównywałam z nimi swoje prace i co mi z tego wychodziło? Zamiast rysować lepiej, prace były coraz gorsze, a nawet jeśli nie, to takie właśnie mi się wydawały. Oto przykład, jak zazdrość blokuje nasz potencjał. Zazdroszcząc, że ktoś jest w czymś lepszy od nas, niszczymy samych siebie. Nie porównuj się z innymi, bo zawsze będzie ci się wydawać, że ktoś jest lepszy. Każdy jest inny, ja nie byłam tamtymi dziewczynami, miałam swój styl, swój sposób pokazywania świata i dopiero, gdy zaczęłam doceniać swoje rysunki, swój własny oryginalny styl, zaczęłam się rozwijać i nie musiałam się z nikim porównywać. Zakochałam się w swojej chaotycznej i nieregularnej kresce i z czegoś brzydkiego powstało coś pięknego.
Również w innych dziedzinach życia, odkąd przestałam zazdrościć komuś talentu, zazdrościć że ma prace, a ja nie mam, że ma pieniądze a ja nie mam, nagle wymarzona praca pojawiła się sama, życzliwi ludzie pojawili się sami, wszystko zaczęło się układać. A na koniec zacytuje słowa pewnego mniej, lub może bardziej, znanego filozofa Ezopa, który dobitnie opisuje skąd w nas takie ocenianie i przyrównywanie do innych.
Pierwszy przykład można podać z rodziny, gdy rodzeństwo kłóci się o uwagę rodziców, drugi, gdy (to akurat autentyk):
- Ja nie mówię, że jestem zazdrosna czy coś, ale boli mnie, jak widzę, że ludzie mają więcej ode mnie, a ja nic nie mam. (Serio??? Ta osoba ma duży dom, samochód, dach nad głową, wodę, za którą nie musi płacić, prąd, gaz, jedzenie, internet, telewizor, tablet, telefon. - No cóż, standardowy zestaw jaki dzisiaj ma prawie każdy z nas.) No i co? No i to, że nikt z was nie zastanawia się, w jakim luksusie żyje i jak bardzo jest uprzywilejowany. Wielu ludzi niema nawet co jeść. Myślimy, że to co mamy, to standard na świecie, ale to nie prawda. Znajdujemy się w grupie uprzywilejowanych. Odsetek ludzi mających telefon czy samochód jest niewielki. (Sama byłam w szoku, gdy się o tym dowiedziałam).
Więc obudźcie się ludzie i zobaczcie co macie. Już kiedyś, na początku powstawania tego bloga pisałam post o podobnym temacie.
Idąc dalej, do czego zmierzam. Cała ta zazdrość, którą obdarzamy innych, gdy nie widzimy ile szczęścia mamy, blokuje nasz potencjał. Koleżanka na treningach często mówi mi, jak to zazdrości postępu, że szybko się uczę i narzeka na swoją sytuację. Widzę jak się stacza. Kiedyś to ja od niej się uczyłam. Nie wiem czym to jest spowodowane, może chęcią przewyższania, bądź górowania nad innymi. Tak właśnie niszczymy samych siebie. Ja sama kiedyś też doświadczyłam czegoś podobnego. Jeszcze w liceum, jako głupia i niemądra nastolatka zazdrościłam, że inni mają się lepiej. Wynikało to też z kilku lat prześladowań w gimnazjum i podstawówce, które wpłynęły na niską ocenę własnej wartości (ale cóż, to już przeszłość i jak widać można z tego wyjść).
Na zajęciach z rysunku i malarstwa, były dziewczyny, które ciągle chwalono. Dobrze się uczyły, były chwalone, dostawały stypendia, wygrywały konkursy. Porównywałam z nimi swoje prace i co mi z tego wychodziło? Zamiast rysować lepiej, prace były coraz gorsze, a nawet jeśli nie, to takie właśnie mi się wydawały. Oto przykład, jak zazdrość blokuje nasz potencjał. Zazdroszcząc, że ktoś jest w czymś lepszy od nas, niszczymy samych siebie. Nie porównuj się z innymi, bo zawsze będzie ci się wydawać, że ktoś jest lepszy. Każdy jest inny, ja nie byłam tamtymi dziewczynami, miałam swój styl, swój sposób pokazywania świata i dopiero, gdy zaczęłam doceniać swoje rysunki, swój własny oryginalny styl, zaczęłam się rozwijać i nie musiałam się z nikim porównywać. Zakochałam się w swojej chaotycznej i nieregularnej kresce i z czegoś brzydkiego powstało coś pięknego.
Również w innych dziedzinach życia, odkąd przestałam zazdrościć komuś talentu, zazdrościć że ma prace, a ja nie mam, że ma pieniądze a ja nie mam, nagle wymarzona praca pojawiła się sama, życzliwi ludzie pojawili się sami, wszystko zaczęło się układać. A na koniec zacytuje słowa pewnego mniej, lub może bardziej, znanego filozofa Ezopa, który dobitnie opisuje skąd w nas takie ocenianie i przyrównywanie do innych.
I podobnie z tymi pozytywnymi rzeczami. Często widzimy talent u innych, a nie doceniamy własnego.
:)
PODOBNE POSTY:
Komentarze
Prześlij komentarz